W trosce o piękno języka

…a przede wszystkim o zwykłą poprawność. Może pierwszym skojarzeniem z biurem tłumaczeń nie jest poprawianie błędów w języku polskim, ale w rzeczywistości taka jest nasza codzienność. Jesteśmy lingwistami, dbamy o poprawność każdego języka, z którym mamy do czynienia, a polszczyznę kochamy najbardziej.

Do napisania tego tekstu skłonił nas bardzo ciekawy blog, a konkretnie ten wpis:

http://poprawnapolszczyzna.weebly.com/3/post/2011/10/esz-nadchodzi.html

Poczuliśmy, że nie jesteśmy osamotnieni w naszych staraniach! Jakie błędy zatem Polacy robią najczęściej i które są najbardziej rażące? Każdego dnia nasz prywatny ranking wypada inaczej, a lista jest niestety bardzo długa, podamy więc tylko kilka przykładów.

Osobistym faworytem szefowej biura, Moniki Rozwarzewskiej, są pleonazmy. „Uwielbiam te wszystkie akweny wodne, cofania do tyłu i mniej oczywiste podatki VAT lub artykuły AGD” – mówi ironicznie. Równie zabawne bywają oksymorony. „W TVN przeczytałam na pasku informację, że ktoś kogoś negatywnie rekomendował. Hmmm…”.

poprawnośćNaszą menedżerkę projektów, Natalię Partykowską, bardzo denerwują błędy interpunkcyjne. „Zdarzyło mi się źle zrozumieć kogoś, bo zapomniał powstawiać przecinki” – przyznaje. Przypomina przykład, który zrobił furorę w sieci: jest różnica pomiędzy „Twoja stara piła leży w piwnicy” a „Twoja stara piła. Leży w piwnicy”. Natomiast nasz korektor, Krzysztof Szymczyk, który widział już chyba wszystko, gdy chodzi o błędy językowe, okazuje się nader wyrozumiały:

– Najbardziej narzekam nie na złą interpunkcję, literówki czy nawet błędy ortograficzne (bo te często wynikają z pośpiechu lub dekoncentracji piszącego, a ja w końcu po to jestem, żeby je wyłapywać i poprawiać) – ale na pewne maniery, które trudno wykorzenić, tak mocno się bowiem upowszechniły. Mam na myśli nadmiar dużych liter, niechęć do odmiany nazwisk oraz skłonność do uporczywego używania cyfr zamiast wyrazów, gdy w zdaniu trzeba użyć liczebników. Mógłbym tu dodać szereg innych błędów i mankamentów, ale chciałbym się skupić na tych trzech irytujących mnie zjawiskach.

Nazwy stanowisk i funkcji

Apeluję więc i proszę: nazw stanowisk i funkcji nie piszmy od dużej litery! Prawdopodobnie ta moda przyszła do nas z języka angielskiego, gdzie tytuły zawodowe pisane są dużą literą, ale w Polsce to błąd! Nadużywanie tych liter prowadzi do ich dewaluacji. Skoro nawet o papieżu piszemy małą literą, o prezydencie, premierze, generale, to dlaczego główny specjalista, menedżer, dyrektor czy burmistrz miałby być pisany dużą? Nie ma żadnego powodu. Sytuację komplikuje niezbyt jasno sformułowana zasada podawana przez słowniki ortograficzne, wedle której tytuły owe wolno napisać dużą literą tam, gdzie prezydent, burmistrz czy marszałek podpisuje dokument, wówczas pojawia się jego nazwisko i funkcja urzędowa w pełnym brzmieniu – i tu słowniki akceptują duże litery. Niestety to użytkownikom sprawia kłopot, rodzi wątpliwości – kiedy tekst jest dokumentem urzędowym, a kiedy po prostu częścią informacji. W każdym razie pisanie tego rodzaju tytułów dużą literą w gazecie czy w zwykłej wiadomości na pewno jest szkodliwym błędem.

Odmiana nazwisk

Druga ważna sprawa: nie ma żadnego powodu, żeby nie odmieniać nazwisk! Lubię przy okazji dyskusji na ten temat przywoływać słynną maksymę wypowiedzianą przez wybitnego polskiego matematyka ze Lwowa: „Nosiciel nazwiska jest właścicielem wyłącznie mianownika, pozostałymi przypadkami rządzi gramatyka”. Język polski jest językiem fleksyjnym, co oznacza, że także nazwiska i nazwy własne się odmieniają. Nieodmienne są jedynie te bardzo egzotyczne, dla których nie ma w polszczyźnie odpowiedniego wzorca deklinacyjnego, ale to są naprawdę sytuacje wyjątkowe.

Zapis liczebników

I trzecia kwestia, na którą chciałbym zwrócić uwagę: zapisywanie liczebników cyframi. To na ogół oczywiście nie jest nic nagannego, a jednak i tu należy zalecić umiar – jak w każdej dziedzinie życia. Nie istnieją precyzyjnie wytyczone granice, przedziały, nie ma tego typu reguły: te liczebniki pisz literami, a tamte cyframi. Zamiast więc rozwijać temat teoretycznie, przedstawmy go na przykładach. Wiadomo, nikt nie napisze inaczej niż: rok 2017, 25 ton, 180 stopni itp. Wartości liczbowe w tabelach, daty, godziny i mnóstwo innych zapisujemy cyframi i to jest naturalne. Codziennie jednak widzę w gazetach i takie wyrażenia: „wejdź na 1. piętro” (albo jeszcze gorzej, zupełnie absurdalnie: „wejdź na 1-sze piętro”), „4 dzieci w 2 wózkach”, „ulicą miasta szły 3 dzikie świnie”. Autentyczne! Przyznają Państwo, że wygląda to zabawnie. Strzeżmy się śmieszności tam, gdzie treść ma być poważna i wesołość jest niewskazana.

Mimo że w pracy, ze względu na kontakty międzynarodowe, posługujemy się językiem angielskim prawdopodobnie częściej niż polskim, bardzo rażą nas kalki językowe i importy. Pełna jest ich tzw. korpomowa (robienie targetów, sfokusowanie, czelendżowanie, kołczing, dil, openspejs itd.), ale też i nasz język codzienny. Oczywiście pewne słowa wchodzą do naszego języka z braku ich polskich odpowiedników i stąd mamy, np. billboard, show, show-business czy mocno zadomowiony już weekend (bo też jak to zastąpić jednym krótkim polskim słowem, żeby się to „opłacało”?), wiele jest jednak zupełnie niepotrzebnych.

Źródeł wiedzy jest bardzo wiele. Można zaglądać do Poradni Językowej PWN, zaopatrzyć się w słowniki, a także skontaktować się z nami. Usługę korekty świadczymy szybko, dyskretnie i niedrogo, a otrzymany od nas tekst na pewno nie skompromituje autora.

Więcej na temat usługi korekty tekstów można przeczytać TUTAJ.


Tłumaczenia stron internetowych oraz tłumaczenia medyczne i prawnicze!

Zapraszamy do kontaktu poprzez formularz!