Mieszanki firmowej korektora ciąg dalszy

„Natomiast bilbord i mielić to już wyrazy całkiem poprawne” – napisałem w poprzednim fragmencie korektorskiej opowieści w odcinkach. To stwierdzenie słuszne, choć nieco uproszczone, ale tylko odrobinę.

Wielki słownik języka polskiego, chyba najważniejszy obecnie autorytet w dziedzinie akuratnego pisania, który z pewnością warto mieć w domowym komputerze na pasku zakładek (wsjp.pl), informuje, że czasownik mielić to „Nowotwór morfologiczny pochodzenia gwarowego, pochodny od mleć…; zob. mleć”; z kolei pod hasłem billboard, czytamy: „rzadziej bilbord”. W innych słownikach – podobnie: „bilbord, zob. billboard”. Przy czym słownikowy kwalifikator „zob.” oznacza teoretycznie odesłanie do formy lepszej, poprawniejszej. Przyswajanie wyrazów obcych oraz ogólnie ewolucja, a raczej wręcz rewolucja w polskim języku w ostatnich latach następuje jednak tak szybko, że słowniki często nie nadążają z wprowadzaniem uzupełnień i poprawek. Zapewniam więc, że można już zupełnie spokojnie używać wersji spolszczonej bilbord oraz powszechnie stosowanej i aprobowanej formy mielić. Nie tylko w mowie potocznej.

Historia czasownika mleć (a także pleć i słać) jest niezwykle ciekawa. Starsi czytelnicy z pewnością pamiętają, ile wysiłku wkładali nauczyciele, żeby nas nauczyć ekstremalnie trudnej, nietypowej odmiany tych wyrazów. Dziś się okazuje, że próżny to był trud. Jeszcze całkiem niedawno Słownik poprawnej polszczyzny PWN ostrzegał: mleć (nie: mielić), ja mielę, ty mielesz (nie: mielisz), on miele (nie: mieli); my mielemy, wy mielecie, oni mielą; w czasie przeszłym: ja mełłem, ty mełłeś, on mełł; my mełliśmy, wy mełliście, oni mełli. Na naszych oczach ta skomplikowana odmiana odchodzi w przeszłość. Dziś prawie wszyscy rodacy odmieniają czasownik mielić – zepchnąwszy wersję mleć do lamusa – wedle standardowej koniugacji: ja mielę, ty mielisz, on mieli, my mielimy, wy mielicie, oni mielą, a w czasie przeszłym: ja mieliłem (-łam), ty mieliłeś (-łaś), on mielił, my mieliliśmy, mieliłyśmy, wy mieliliście, mieliłyście, oni mielili, one mieliły.

Kto zajrzy do słownika etymologicznego, ten się dowie, że mielić i pielić to były początkowo formy regionalne, mazowieckie, a ponieważ ich odmiana była znacznie mniej kłopotliwa – upowszechniły się w całym kraju i swoje klasyczne, ale znacznie trudniejsze wersje mleć i pleć zmusiły do odwrotu. Nie sposób się nie zgodzić z owym procesem, jeśli się zwróci uwagę i na taki szczegół: jeśliby formę mleć uznać za obowiązującą, a mielić za zabronioną, powinniśmy dziś jeść kotlety mełte, a nie mielone! I to jest moim zdaniem argument decydujący. 😊

Po tym dość skomplikowanym wykładzie pora na krótką serię popularnych błędów z notatnika korektora.

Prosimy o nie palenie i nie picie (alkoholu, w sklepie, w windzie itp.). Mnóstwo tego rodzaju błędów widujemy na rozmaitych tabliczkach. Tymczasem nie z rzeczownikami piszemy RAZEM. Niepalenie, niepicie, nieużywanie (wulgaryzmów), nieotwieranie, nieparkowanie, nieblokowanie (bramy wjazdowej) – właśnie tak to trzeba pisać.

Wewnątrz-zakładowy – to też błąd. To przymiotnik złożony, pisze się zawsze RAZEM: wewnątrzzakładowy, wewnątrzpartyjny, wewnątrzeuropejski itp.

Włanczać, wyłanczać, zakanszać – to byki dość oczywiste i karygodne, ale wciąż się je spotyka. Nie ma tygodnia, żebym któregoś z nich nie poprawiał na: włączać, wyłączać, zakąszać.

Piszemy prawidłowo: jedziemy za granicę, ale wracamy z zagranicy. Zagranica to rzeczownik, oznacza krainę leżącą poza granicą Polski, jeśli więc ktoś przyleciał z USA lub z Londynu, to z zagranicy, ale jeśli po prostu przespacerował się mostem na Odrze i przeszedł z Görlitz do Zgorzelca, można napisać, że przyszedł z zagranicy (= z Niemiec do Polski) lub zza granicy (= przekroczył linię graniczną). To z pozoru dziwna i trudna sprawa, ale kto się chwilkę nad tym zastanowi, szybko zrozumie różnicę. W każdym razie właśnie tak należy pisać te wyrażenia.

Piszemy: na pewno (osobno), ale naprawdę (razem). Wyrażenia przyimkowe to jeden z najtrudniejszych tematów w ortografii. Nawiasem mówiąc – nie tylko polskiej. Podobne problemy mają też inne nacje, np. Niemcy. Ale czy to pocieszające? Nie bardzo.