Zacznijmy od powitania. Najczęściej wystarczy skinięcie głową lub ukłon (głęboki oznacza, że kłaniający się darzy daną osobę dużym szacunkiem). Z wyciągnięciem dłoni do uścisku lepiej zaczekać, aż zrobi to Chinka czy Chińczyk – nie wszyscy przejęli ten zachodni zwyczaj. Nie rzucamy się do uścisków i nie poklepujemy rozmówcy, bo naruszyłoby to jego prywatną strefę. Nie wpatrujemy się zbyt długo w czyjąś twarz, a zwłaszcza oczy. Nie proponujemy też przejścia na ty.
Chińczycy otaczają szacunkiem osoby starsze i są przywiązani do hierarchii. Tradycyjnie bardziej liczy się dla nich społeczność niż jednostka, a najważniejsza jest harmonia. Co to oznacza na co dzień? Choćby to, że Chińczyk stara się znaleźć w każdej sytuacji rozwiązanie, które pozwoli zadowolić wszystkich zainteresowanych. Co nie oznacza, że nie dostrzeże, gdy ktoś chce tę jego skłonność wykorzystać do własnych celów.
Warto też pamiętać, że w sytuacji, gdy coś jest trudne do uzyskania lub niewykonalne, chiński rozmówca nie powie o tym wprost. Będzie kluczył, używał sformułowań typu „zobaczymy, co da się zrobić”, „to się okaże”. Lepiej wtedy nie napierać.
Dla Chińczyków ważne jest to, by w każdej sytuacji zachować twarz. Oznacza to, że absolutnie nie wolno nam z nich żartować. Lepiej też nie pytać o Tybet i politykę ani nie komentować stosunku chińskiej władzy do praw człowieka. Co świadczy o tym, że przekroczyliśmy granice? Choćby wciąganie powietrza przez zęby czy sztuczny uśmiech.
Na szczęście nie planujemy żadnych poważnych dyskusji. Za to chcielibyśmy spróbować lokalnej kuchni. Najlepiej w miejscach, w których stołują się miejscowi. I gdzie obowiązują lokalne zwyczaje. To zaś oznacza, że musimy opanować posługiwanie się pałeczkami i pamiętać, żeby ich nie krzyżować, nie wbijać w jedzenie i nie upuścić na ziemię.
Przy chińskim stole można zachowywać się swobodnie jak na europejskie standardy. Nikt nie obrazi się za mlaskanie i bekanie. W wielu miejscach nadal resztki rzuca się po prostu pod stół, skąd zostaną uprzątnięte po posiłku.
Nieco inaczej rzecz ma się w przypadku, gdy zostajemy zaproszeni na posiłek. Wówczas przy stole staramy się nie gestykulować i nie rozmawiamy o interesach. Posiłek rozpoczyna gospodarz, on również daje hasło do tego, by zrobić przerwę np. na papierosa. Koniec posiłku sygnalizuje podanie owoców.
Tak czy siak, jeśli chcemy pokazać się od dobrej strony, warto spróbować każdej postawionej na stole potrawy. W tym celu można dzielić się daniami ze współbiesiadnikami – nikogo to nie zdziwi. Po skosztowaniu zaś dobrze jest potrawę pochwalić. A jeśli coś nam nie smakuje lub mamy dość, zostawiamy jedzenie na talerzu. Jeśli zjemy wszystko, co zostało podane, damy sygnał, że… dostaliśmy za mało.
Wyjeżdżając do Chin, warto zabrać ze sobą prezenty. Co dawać i jak?
Przede wszystkim należy zadbać o to, by zapowiedzieć wręczenie podarków i by mieć ich tyle, ile osób będzie uczestniczyć w spotkaniu w danej chwili. A to po to, by nie wprawić chińskich znajomych w zakłopotanie – tradycją jest, że podarek dostaje każdy, tak więc obdarowani muszą mieć możliwość odwdzięczenia się. Wręczanie najlepiej zacząć od osób najstarszych lub tych o najwyższym statusie społecznym.
Prezent nie powinien składać się z czterech elementów (np. cztery filiżanki), bo w Chinach liczbę cztery uważa się za pechową i kojarzy ze śmiercią. Nie może to być również zegar, bo w tamtejszej kulturze symbolizuje on koniec, w tym śmierć. Lepiej też unikać drobiazgów w bieli, to biały to w Państwie Środka kolor żałoby.