Branża technologiczna udowodniała światu swą nieodzowność na długo przed wybuchem pandemii koronawirusa, a jej kadra kierownicza lubi określać swoje firmy mianem „przedsiębiorstw użyteczności publicznej”. W ostatnich jednak latach wielu ludzi zaczęło postrzegać korporacje IT jako źródła dezinformacji, gniewu i manipulacji, zauważając jednocześnie, że najbardziej dochodowe firmy w historii ludzkości nie zawsze kierowały się ideałami kryjącymi się za głoszonymi przez nie hasłami.
Pandemia stała się okazją, aby firmy technologiczne potwierdziły swe pierwotne cele. I tak oto Google Meet stało się jednym z narzędzi wykorzystywanych przez szkoły do nauki na odległość, zaś AmazonFresh umożliwił zakupy artykułów spożywczych bez konieczności wyjścia do sklepu. Gdy rządy nie reagowały odpowiednio na sytuację, koncerny technologiczne wystąpiły w roli dobroczynnego przyjaciela, chętnego do podania pomocnej dłoni. Jak napisał w kwietniu dyrektor naczelny Microsoftu, Satya Nadella, „stojące przed nami wyzwania wymagają bezprecedensowej współpracy między biznesem a rządem”.
Również w kwietniu Google i Apple ogłosiły, że zawieszą rywalizację, by współpracować z krajami całego świata nad stworzeniem nowego systemu alarmowego. W tym celu ponownie miałyby one zrekonfigurować niekompatybilne ze sobą mobilne systemy operacyjne celem umożliwienia powiadamiania użytkowników o tym, czy znaleźli się w zasięgu urządzenia należącego do pacjenta z COVID19.
Szok wywołany wirusem przytłoczył rządy wielu krajów na każdym szczeblu. W państwach stojących w obliczu niemożliwego do opanowania napływu wniosków o zasiłek dla bezrobotnych Amazon i Google podjęły działania mające na celu przebudowę wiekowych już systemów tak, aby pieniądze mogły płynąć bez biurokratycznych przeszkód. Mówiąc o możliwym nowym sojuszu, Nadella nawiązywał do błyskawicznego przejścia na telemedycynę i wirtualną naukę. Zdrowie publiczne i edukacja mogą stanowić tradycyjne funkcje rządu, Nadella zasugerował jednak, iż jego branża powinna dzielić ten ciężar: „w Microsoft postrzegamy się jako cyfrowe siły wczesnego reagowania”.
W obecnych, dziwnych czasach korzyści płynące z gospodarki internetowej są niepodważalne i powinniśmy być za nie wdzięczni. Ale to nie powód, by powstrzymać się od wątpliwości, czy branża technologiczna nie próbuje jak najbardziej wykorzystać tę sytuację. W latach poprzedzających pojawienie się wirusa krytycy zaczęli prorokować, że niektóre firmy technologiczne wkrótce staną się potężniejsze od rządu. Ich zasięg działania, wpływy oraz zdolność do manipulowania opinią publiczną oraz kształtowania rynków pozwoliłyby im panować bez jakichkolwiek przeszkód.