O nabywaniu wiedzy czy kapusty, czyli kilka spraw nieoczywistych

Uzbierało się w ostatnich tygodniach trochę spostrzeżeń, którymi chciałbym się z Państwem podzielić. Chodzi o często spotykane błędy, których omówienie trudno znaleźć w słownikach, a nawet w specjalistycznych poradnikach traktujących o pisaniu.

W pewnej instrukcji znalazło się takie zdanie: Niektórzy pracownicy mają umiejętności, które nabyli w konkurencyjnych firmach. Niedobrze! Musi być: KTÓRYCH nabyli. Wygląda to nieco dziwnie – jakby umiejętności były osobami. A jednak tu naprawdę musi być końcówka ych. Nabywa się (kogo, co?) kapustę, buty, sól, samochód. Ale pojęć abstrakcyjnych, niematerialnych, takich jak zdolności, wiedza, ogłada, wprawa, doświadczenie, praktyka czy właśnie umiejętności nie kupuje się w sklepie ani na targu, one są nabywane nieco inaczej. Tu musi być DOPEŁNIACZ, a nie biernik! Nabywa się (kogo, czego?) umiejętności, zdolności, doświadczenia itd. I dlatego w cytowanym zdaniu powinno być: …pracownicy mają umiejętności, których nabyli Nawiasem mówiąc, nabywanie wspomnianych butów czy kapusty to stylistyczny zgrzyt; o wiele ładniej, naturalniej jest tu mówić (pisać też!) po prostu o kupowaniu. Gdybyśmy czasownik nabywać zarezerwowali tylko do owych pojęć „z górnej półki”, jak wiedza czy umiejętności, łacno by się wszystkim utrwaliło, że on wymaga dopełnienia w dopełniaczu, a konstrukcja z biernikiem by zanikła. Dwie korzyści za jednym zamachem.

Kolejna sprawa: dość powszechna maniera zastępowania spójnika i wyrazem wytrychem czy. Maniera wielu dziennikarzy, okropnie denerwująca Waszego korektora, który ją z uporem maniaka zwalcza. Niestety, syzyfowa to praca. Czytamy w dziale sportowym gazety: Był piłkarzem m.in. Legii Warszawa czy Groclinu Grodzisk Wielkopolski. Na następnej stronie: Pracował w Jastrzębskiej Spółce Węglowej czy w Tauronie. Wielu ludzi to nie razi, niektórzy się już przyzwyczaili, bo widzą takie coś codziennie w doniesieniach żurnalistów. Ale to nie jest normalne! Nie można zamiast zwykłego spójnika i wstawiać czy! Taki zakaz trudno znaleźć w słownikach poprawnościowych (sam szukałem tu i ówdzie), ale warto na to dziwne zjawisko zwrócić uwagę. Wszędobylskie słówko czy służy do wielu celów, ale nie można go używać w tego typu konkretnych wyliczeniach, które wymagają po prostu połączenia spójnikiem i. Proszę zwrócić uwagę na różnicę między podanymi tu zdaniami a wyrażeniem nabywanie butów czy kapusty, którego sam użyłem w poprzednim akapicie. Tu mamy do czynienia z przykładami, których jest nieskończenie wiele, ale urywamy tę wyliczankę, żeby niepotrzebnie nie wydłużać tej listy. I taki właśnie zabieg sugeruje spójnik czy. Gdy wymieniamy konkretne elementy, a zwłaszcza gdy ich lista jest krótka i właśnie zakończona, wstawianie pomiędzy te elementy czy to nonsens. Spróbujmy walczyć z tą plagą.

Inna konstrukcja. Moim zdaniem – zabawna. Niestety nie wszyscy widzą tę śmieszność; gdyby ją wyczuwali, toby tak nie pisali. Jako nieliczni radzimy sobie z pandemią. Domyślamy się, co autor chciał nam przekazać, ale nie wolno używać takiego „skrótu myślowego”, ponieważ brak w nim logiki! Nasuwa się pytanie: jak nieliczna to grupa, z ilu osób się składa? Ale przecież nie o to tu chodzi. Dlatego powinno być oczywiście: Jako jedni z nielicznych… – logicznie i zrozumiale. Przypomina się w tym kontekście znana ze szkoły i tępiona (z marnym skutkiem) podobna nielogiczna fraza: iść po najmniejszej linii oporu. Zamiast, rzecz jasna, iść  

po linii najmniejszego oporu. Ale tego nie będziemy tu roztrząsać, tutejsi Czytelnicy na pewno znają ten błąd i go nie popełniają. Jeszcze jedna dygresja. Na początku tego akapitu napisałem: gdyby ją wyczuwali, toby tak nie pisali. Obawiam się, że tym razem nie wszyscy wiedzą, że toby się pisze razem – i podejrzewają korektora o popełnienie błędu. A jednak nie! Z premedytacją użyłem tego słówka, żeby zaintrygować i zachęcić do czytania kolejnych odcinków serialu o pułapkach polskiej ortografii. W jednym z nich omówimy właśnie tę dość skomplikowaną sprawę: kiedy piszemy toby, a kiedy to by.